Większość Polaków deklaruje, że oszczędza prąd. Czy na pewno?


Coraz wyższe rachunki za prąd powodują, że chętniej sięgamy po sposoby na oszczędzanie prądu. Choć większość Polaków uważa, że oszczędza na energii elektrycznej, to powstaje pytanie, czy na pewno potrafi to robić.

Według badania IBRiS przeprowadzonego na zlecenie Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej, aż 92 proc. Polaków deklaruje, że oszczędza prąd. Z kolei 82 proc. uważa, że przywiązuje do tego dużą wagę. Jako przyczyny zdecydowana większość, bo aż 84 proc., podaje kwestie finansowe. Niewiele mniej, bo 80 proc. ankietowanych wskazuje, że przyczyną dla oszczędzania prądu jest ochrona środowiska.

Jak zatem Polacy oszczędzają energię? Głównie poprzez oszczędzanie światła, czyli używanie żarówek energooszczędnych, czy wyłączanie światła kiedy nie jest się w pomieszczeniu. 81 proc. badanych twierdzi, że nie wkłada do lodówki ciepłego jedzenia, co podwyższa jej temperaturę, przez co lodówka zużywa więcej energii na osiągnięcie wymaganych warunków wewnątrz. Podobnie jest z pralką – większość z nas uruchamia ją dopiero wtedy, kiedy jest pełna.

Czy jednak to są główne źródła marnotrawstwa energii w domach? Okazuje się, że nie. Choć najwięcej ankietowanych uznało, że to pralka zużywa najwięcej energii, to prawda znajduje się bliżej kuchni. Najwięcej prądu zużywają bowiem płyta indukcyjna, piekarnik, lodówka, czajnik elektryczny i zmywarka.

Wbrew pozorom, to nie pralka pobiera najwięcej energii w domu

O wiele mniej prądu pobiera za to telewizor, komputer stacjonarny, czy odkurzacz.

Zatem jak ograniczyć zużycie prądu? Najważniejsze, abyśmy korzystali ze sprawnego i efektywnego energetycznie sprzętu. Dobra energooszczędna lodówka, kuchenka elektryczna czy indukcyjna pomoże ograniczyć zużycie prądu. Co więcej, na kuchence indukcyjnej wymaganą temperaturę osiągamy krócej. Warto także zaplanować pieczenie. Jeżeli możemy, wykorzystajmy piekarnik do upieczenia czegoś jeszcze. Robiąc ciasto, możemy np. upiec jednocześnie prosty chleb.

W przypadku lodówek, należy przede wszystkim ją dobrze ustawić. Czasami używamy zbyt wysokiego programu, przez co jest ona za zimna. W zamrażarce temperatura powinna wynosić około -18 st. Celsjusza. Z kolei w chłodziarce to już 2-3 st. Celsjusza.

Do lodówki nie powinniśmy wkładać ciepłych lub gorących rzeczy. Wynika to z tego, że potem lodówka musi to schłodzić, a takie jedzenie „dokłada” jej pracy w schładzaniu zawartości urządzenia.

Nie wszystkie produkty powinny trafiać do lodówki.

W lodówce nie powinniśmy trzymać m.in. chleba, cebuli, czosnku, pomidorów, ciasta, czy papryki. Podobnie jest z ziemniakami i nawet jajkami, które powinny być trzymane w chłodnej spiżarce.

Oczywiście, w myśl zasady „grosz do grosza”, powinniśmy wyjmować ładowarkę z kontaktu kiedy z niej nie korzystamy. Nasze urządzenia powinny być podpięte do „listwy”, którą możemy wyłączyć jednym przyciskiem, w ten sposób oszczędzając na energii z programu „standby” (ang. w gotowości). Takie listwy powinny mieć także funkcję antyprzepięciową. To oznacza, że w razie spięcia (np. podczas uderzenia pioruna), uszkodzona będzie listwa za kilkadziesiąt złotych, a nie sprzęt za kilka tysięcy.

Należy także zwracać uwagę na to, co kupujemy. Od marca 2021 r. w Polsce obowiązują nowe etykiety energetyczne, przez co część sprzętów „spadła” np. z kategorii A na C. Co ważne, na takiej etykiecie znajdziemy nie tylko klasę energetyczną urządzenia, ale i to ile prądu pobierze w ciągu roku, jaką ma pojemność, oraz jaki wydaje z siebie hałas. Niektóre sklepy ze sprzętem elektronicznym dają nawet wykaz, ile kosztuje roczne korzystanie z lodówki. Te klasy A, B i C to zazwyczaj około 100 zł. Klasy F i G, czyli niższe, to nawet dwa razy więcej.